Do pracy nad własnym zielnikiem zainspirowało mnie lipcowe wyzwanie (czyli temat prac konkursowych) na blogu „DIY czyli zrób to sam”, z którym współpracuję. Hasło brzmiało „polne kwiaty”, a ja od razu wiedziałam, co mam zrobić. Jak to możliwe, że jeszcze nie mam zielnika? I natychmiast zaczęłam zbierać i suszyć rośliny.

Bo zielnik to nie lada wyzwanie. Tworzenie zielników (harbariów), czyli zbiorów opisanych suszonych okazów (lub rycin) roślin ma wielowiekową tradycję – niegdyś była to pasja lekarzy i szlachcianek, obecnie praca naukowa poważnych instytucji. Cel jest jeden – gromadzenie wiedzy o gatunkach roślin, miejscach i warunkach ich występowania. Zielnik wymaga czasu, uwagi, cierpliwości i znajomości pewnych zasad – jego tworzenie to cały proces.

Ale po co mi własny zielnik, skoro zrobili to już inni? Przecież jest tyle pięknie ilustrowanych atlasów. Prawda, wiele z nich przeglądałam i… niewiele z tego pamiętam. Nie ma to jak nauka w praktyce. Plan gromadzenia materiału na zielnik wyostrzył mój zmysł obserwacji. Mimo, że zawsze zwracam uwagę na to, co „w trawie piszczy”, zaczęłam nagle widzieć wokół całe bogactwo świata roślin, zauważać te, których wcześniej nie dostrzegałam, wyłapywać rzadkie odmiany barwne. I choć wolę rośliny żywe, suszone również są piękne, a proces zajmowania się nimi i przygotowywania kart zielnikowych to chyba najlepszy sposób na botaniczną edukację. Wciągnęło mnie tak, że niemal wszędzie zaczęłam zabierać ze sobą łopatkę…

Kto zatem ciekaw świata roślin, będzie zaskoczony, jakie bogactwo i piękno nas otacza, kiedy zacznie przygotowywać swój zielnik. Jest to także zadanie, które pozwala się wyżyć artystycznie i stworzyć niepowtarzalny album – naukowy spis i jednocześnie botaniczną pamiątkę z wakacji, wspomnienie lata.

Temat zielnika

Ponieważ świat roślin jest ogromny i różnorodny, przygotowując zielnik najlepiej skupić się na jednej interesującej nas grupie, aby uniknąć chaosu. Innymi słowy nasz zielnik powinien mieć temat – podniesie to jego walory edukacyjne. Może on np. obejmować rośliny występujące w określonym typie siedliska (np. rośliny polne, leśne, bagienne), należące do określonej rodziny, np. trawy, czy charakteryzujące się określonymi cechami, np. rośliny lecznicze, trujące. Wszelkie kryteria podziału roślin są dozwolone, a oryginalność tematu to sprawa naszej kreatywności. Bo dlaczego by nie zgromadzić gatunków kwitnących na niebiesko, o pierzastych liściach, kolczastych albo rosnących obok naszego domu? Ja wybrałam na temat mojego pierwszego zielnika kwiaty polne.

Rozpoznawanie roślin

Podstawowa kwestia to prawidłowe rozpoznawanie roślin. Na zbiory najlepiej wybrać się z dobrym, ilustrowanym przewodnikiem lub atlasem do oznaczania gatunków. Ewentualnie zidentyfikować roślinę zaraz po przyniesieniu do domu, kiedy jeszcze jest świeża. Można też zrobić zdjęcie, a w razie wątpliwości można znaleźć wiele fotografii w internecie dla porównania. W trakcie suszenia rośliny mogą znacznie zmienić wygląd i kolor, co utrudnia późniejszą identyfikację.

Powinniśmy ustalić pełną dwuczłonową nazwę rośliny, łacińską (naukową) i polską. Określa ona rodzaj i gatunek, np. Trifolium pratense – koniczyna łąkowa lub Trifolium repens – koniczyna biała. Inne informacje, jakie będą nam potrzebne do zielnika to miejsce znalezienia każdej rośliny (czyli „stanowisko” – miejscowość i „siedlisko”- konkretne miejsce, np. określony park, przydroże, ogród) oraz data zbioru. To stanowi minimum – jeśli chcemy, możemy gromadzić więcej danych, np. nazwę rodziny, datę pylenia itp. Najlepiej zapisywać te dane na bieżąco, bo potem mogą być już trudne do ustalenia.

Zbiór roślin do zielnika

Odpowiednio wyposażeni – w atlas, a także łopatkę i woreczki foliowe, możemy zacząć gromadzić rośliny do suszenia. Oto kilka podstawowych zasad dotyczących zbioru:
– zbiera się rośliny o typowych cechach danego gatunku
– w miarę możliwości powinny to być całe rośliny lub w przypadku roślin o dużych rozmiarach fragmenty przedstawiające wygląd wszystkich części: korzeń, liść, łodyga, pąk, kwiat, owoc/nasiona
– rośliny nie powinny być mokre – poczekajmy, aż obeschnie poranna rosa i unikajmy deszczowej pogody
– nie wolno zbierać roślin będących pod ochroną i na terenach prawnie chronionych! (np. rezerwaty przyrody)
– zebrane okazy oczyszczamy z ziemi, owadów (ale nie usuwamy żadnych części, np. pożółkłych liści)

Suszenie roślin

Zebrane okazy suszy się między warstwami papieru, które dobrze jest zmieniać co parę dni. Nie nadaje się do tego papier błyszczący, kredowy, bo nie chłonie wody. Najlepsze są gazety, bibuła, można też użyć starych książek, ale absolutnie nie powinny to być pozycje, z których korzystamy, bo wilgoć wchłaniana przez papier może zdeformować strony! Ale tzw. „cegła”, jak stara książka telefoniczna będzie jak znalazł. Ja używam też starej tapety papierowej pociętej na kawałki. Warstwę papieru z roślinami trzeba jeszcze obciążyć dodatkowymi książkami i/lub innym ciężkim przedmiotem – ja używam do tego pufy pełnej różności.

Do suszenia roślin idealnie nadaje się specjalna praska, którą można kupić lub nawet zrobić samemu. Można ją ze sobą zabrać w teren i od razu umieszczać w niej świeżo zebrane okazy, zanim zwiędną.

Trudno określić czas suszenia – zależy to od wielkości i budowy roślin, a więc zawartości wody. Wiadomo, że delikatny rumianek potrzebuje mniej czasu na zasuszenie niż mięsisty żywokost lekarski. Może to być kilka dni lub nawet kilka tygodni.

Zasady suszenia roślin:
– trzeba je ułożyć do suszenia jak najszybciej po zebraniu – zwiędnięte, zwijające się liście i płatki bardzo utrudniają zadanie
– okazom należy nadać możliwie naturalny kształt i ułożyć je tak, aby uwidocznić wszystkie cechy – następnego dnia da się jeszcze wprowadzić małe poprawki
– zasuszone okazy powinny być jak najbardziej płaskie; grubsze części roślin, np. łodygi czy korzenie można przeciąć wzdłuż
– rośliny suszymy w ciepłym i suchym miejscu
– w zielniku umieszczamy tylko całkowicie zasuszone okazy, aby uniknąć pleśnienia.

Jak zrobić zielnik

Nasz zielnik powinien być estetyczny i wygodny w użyciu. Wtedy miło będzie do niego zaglądać, a po to przecież go robimy 🙂 Powinien jednocześnie zapewniać naszym zbiorom odpowiednie warunki przechowywania. Przedstawię pokrótce zasady, których dobrze się trzymać, na przykładzie zielnika, którego projekt powstał w mojej głowie, ale wykonanie było możliwe w dużej mierze dzięki nieocenionej pomocy koleżanki z bloga DIY 🙂

Najlepiej, gdy zielnik będzie miał formę białych, luźnych kart większego formatu, np. A3 lub A4 (na taki się zdecydowałam). Są wykonane z grubego papieru kredowego. Można je potem dowolnie szeregować w miarę przybywania nowych okazów (np. alfabetycznie wg nazw, wg podobieństwa gatunków, rodziny itp.) Forma zeszytowa to uniemożliwia, poza tym może nie wytrzymać rosnącej objętości.

Karty można przechowywać w teczkach, ja jednak zdecydowałam się na związanie ich sznurkiem w postać albumu.

Poszczególne karty oddzielone są przekładkami z cienkiego szarego papieru pakowego, które przyklejam do gotowych już kart z roślinami przy wewnętrznej krawędzi, jak widać na drugim zdjęciu. Przekładki nie będą się szybko niszczyły podczas przewracania i stanowią osłonę dla suszonych roślin.

Wygodne byłyby foliowe koszulki na dokumenty, ale raczej nie są zalecane ze względu na możliwość powstania pleśni. Co prawda dobrze wysuszonym roślinom nie powinno nic takiego się przydarzyć, ale to jednak materiał biologiczny i lepiej nie ryzykować.

Okładka mojego zielnika wykonana jest z grubej szarej tektury, na niej znajduje się tytuł i dekoracja wykonana za pomocą techniki de coupage i tekturowych ozdób.

I wreszcie najważniejsze – co powinno się znaleźć na karcie zielnikowej. Przede wszystkim zasuszony okaz jednego gatunku, który przyklejamy paskami papieru (ja użyłam samoprzylepnego). Taśma klejąca po jakimś czasie poplami papier i odpadnie, dlatego nie jest dobrym pomysłem. Klej natomiast niszczy nasz eksponat, a powinien on być zachowany w nienaruszonym stanie. Gdy duża roślina nie mieści się na karcie w całości, zamieszczamy jej najważniejsze części – korzeń, liść, łodyga, kwiat.

Karta zielnikowa powinna zawierać także informacje o roślinie umieszczone na etykiecie. Do podstawowych należą te, które wymieniłam wcześniej, bo trzeba je gromadzić już na etapie zbierania roślin, a więc dwuczłonowa nazwa, miejsce, data zebrania i nazwisko osoby zbierającej i oznaczającej. Może to być ręczny opis lub wydruk, ja zrobiłam sobie takie druczki do wypełniania ręcznie: