Już jakiś czas temu zainteresowała mnie idea ogrodu społecznego. Zielonej, wspólnej przestrzeni w mieście, tworzonej i przekształcanej wspólnie przez grupę mieszkańców. Taka ogrodnicza wolność, współpraca, wymiana wiedzy i doświadczeń, społeczna integracja, a nawet szersza edukacja, wykraczająca stopniowo poza ramy ogrodu i grupy. Budowanie potencjału do dalszych pozytywnych zmian w najbliższym otoczeniu i lokalnej społeczności.

Pomyślałam, że fajnie byłoby wziąć udział w czymś takim, wyjść poza swój balkon, spróbować sił w prawdziwym ogrodzie i zaczęłam rozglądać się wokół. Okazało się, że miasto wspiera powstawanie ogrodów społecznych i jest mnóstwo chętnych do takich działań. Wkrótce pojawił się też ogród – tworzą go ludzie związani ze stowarzyszeniem, znanym mi z organizacji wymian nasion, kursu permakultury i innych ciekawych, bliskich mi inicjatyw. Słyszałam o tym projekcie już wcześniej, ale zniechęcała mnie odległość – ziemia pod ogród znajduje się poza miastem. Jednak wystarczyło pewne organizacyjne spotkanie, w którym wzięłam udział dość przypadkowo, aby poczuć, że jest w tym moc, jest dobra energia, są właściwi ludzie. Zdecydowałam się dołączyć. To może być to 🙂

Stowarzyszenie Ambasada Krakowian otrzymało 20-arową działkę od jednego ze swoich sympatyków w 2017 r. w bezpłatną dzierżawę na 5 lat. Teren ma być przeznaczony na wspólnotowe gospodarowanie czyli Podmiejski Ogród Społeczny zarządzany przez stowarzyszenie. Założeniem jest praca w zgodzie z zasadami permakultury, która jest gałęzią projektowania ekologicznego, inżynierii ekologicznej i projektowania środowiska, tworzącą zrównoważoną architekturę siedzib ludzkich i samoregulujące się systemy rolnicze na wzór ekosystemów naturalnych.*

Pierwsze prace na terenie przyszłego ogrodu zostały wykonane już w ubiegłym roku. Przed zimą udało się przeprowadzić akcję wspólnego koszenia trawy kosą połączonego z piknikiem. Miejsce pod przyszłe grządki zostało zasłonięte kartonami, aby bez przekopywania oczyścić ziemię z niepożądanych roślin. Wkopano w ziemię zbiorniki na deszczówkę.

Zimą klarowała się wizja ogrodu i skład zespołu ogrodowego. Ten proces trwa do dziś. Obecnie w ogród jest zaangażowanych kilka osób (a kilkanaście dodatkowych czasem się pojawia). Mamy swoją grupę na facebooku, gdzie organizowane są wyjazdy i odbywają się dyskusje.

Na wiosnę odbyło się też spotkanie koncepcyjne, podczas którego zostały określone cele na ten rok:
– dalsze przygotowywanie gleby pod uprawę,
– nasadzenia krzewów i drzew różnych gatunków, aby utworzyć naturalną i różnorodną barierę oddzielającą ogród od sąsiedniego pola uprawnego,
– nasadzenia drzew owocowych jesienią (starych, tradycyjnych gatunków),
– zbudowanie wierzbowej kopuły geodezyjnej jako bazy do spotkań i warsztatów.

Byłam tam dotąd tylko raz – podłużny kawałek ziemi, a wokół rozległa, falista przestrzeń. Malownicze tereny Dolinek Podkrakowskich. Niewiele tam jeszcze jest – to dopiero zaczątki ogrodu, ale pociąga mnie perspektywa, żeby zbudować coś od zera, sprawdzić w praktyce swoją wiedzę, wcielić w życie pojawiające się pomysły. Wykreować coś z innymi, podobnie myślącymi ludźmi.

Nie byłam pewna, czy dam radę dojechać na umówione spotkanie robocze w ogrodzie, ale kiedy dzień wcześniej na pewnej imprezie ekologicznej dostałam sadzonkę krzewu pigwowca, od razu wiedziałam, gdzie go powinnam posadzić. To była dodatkowa motywacja – i oczywiście zdążyłam 🙂 Kilka godzin spędzonych w ogrodzie z paroma sympatycznymi osobami dało mi kojący odpoczynek od miejskiego życia. Zmęczenie po pracy gdzieś się ulotniło. Tak to działa!

Widać było, że ziemia wymaga jeszcze dłuższego przygotowania pod uprawę – jest to proces, który musi trochę potrwać. Jednak mieliśmy trochę sadzonek warzyw, nasion (w tym także moje balkonowe z wymiany 🙂 – zostały na próbę posadzone między kartonami i otoczone grubą warstwą ściółki, może dadzą już sobie radę? Pokazały się też efekty wcześniejszych zasiewów, przyjęły się już posadzone krzewy i drzewka, trzeba było tylko trochę oczyścić ziemię wokół.

Jesteśmy na etapie gromadzenia rzeczy, które mogą się przydać w ogrodzie. Zadanie ułatwiają „wystawki” większych odpadów znajdujące się przy drodze we wsi – smutny znak cywilizacji. Ale kartony, stare okna na inspekty, skrzynki, jakieś meble czy nawet grilla można dzięki temu zdobyć ekologicznie, lokalnie i za darmo 🙂

Obecnie stoi przed nami ważne zadanie postawienia pierwszej ogrodowej budowli – będzie to wierzbowa kopuła geodezyjna („kopuła Fullera”). Posłuży ona jako schronienie, miejsce przyszłych spotkań i warsztatów, jakie mają być organizowane w ogrodzie. Konstrukcja powstanie w ramach otwartego warsztatu, który odbędzie się wkrótce, bo już w niedzielę 17 czerwca. Każdy może dołączyć do naszej ekipy i ciekawie spędzić czas w powstającym ogrodzie jednocześnie zyskując wiedzę i umiejętności do postawienia własnej tego typu konstrukcji. Ja się zjawię na pewno 🙂