O tym, jak ważna jest zieleń w mieście, chyba powszechnie wiadomo. Aktualnie – obok znanych wszystkim tradycyjnych parków, skwerów, placów zabaw czy ogródków działkowych – zdobywają w naszym kraju uznanie i popularność nowe rozwiązania, chętnie wspierane i współtworzone przez mieszkańców. Na zaniedbanych skwerach powstają parki kieszonkowe, przy ruchliwych ulicach kwitną łąki, nieużytki zamieniają się w produktywne ogrody społeczne, a interesujące kiedyś tylko kominiarzy dachy nabierają życia dzięki zakładanym na nich ogrodom. Choć procesy urbanizacyjne wciąż postępują nieubłaganie, jednocześnie rośnie ekologiczna świadomość władz i zwykłych ludzi oraz ich poczucie odpowiedzialności i zaangażowanie w kształtowanie wspólnej miejskiej przestrzeni. Daje to nadzieję, że „zielone” trendy jednak zwyciężą i koncepcja miasta-ogrodu stanie się w przyszłości niekwestionowaną normą.
Parki kieszonkowe
W drodze do pracy mijałam zaniedbany skwerek, ot – mały pasek zieleni położony między ulicą a murem klasztoru – kilka zdziczałych krzewów, przerzedzony żywopłot, parę podniszczonych ławek i wydeptany trawnik zaanektowany przez ogromne stado lokalnych gołębi. W tym właśnie miejscu powstał niedawno mini-park i nieciekawa przestrzeń znacznie zyskała na atrakcyjności. Pojawiły się nowe drzewka i krzewy, ładnie zaprojektowane rabaty z kwiatami, które kwitną od wiosny do późnej jesieni, wygodne, długie drewniane ławki, stojaki rowerowe, a nawet maleńki, ale niebanalny plac zabaw dla dzieci i tablice edukacyjne na temat kwiatów, które stanowią główny motyw zieleńca. Miejsce rozkwitło i bardziej zatętniło życiem – roślinnym, ludzkim i zwierzęcym.
Park kieszonkowy to koncepcja powstała w Stanach Zjednoczonych jako odpowiedź na niedobór terenów zielonych na mocno zurbanizowanych obszarach. Jest to zagospodarowany skwer (do 5 tys. m. kw.) między gęstą zabudową miejską, czasem wokół pomnika, rzeźby czy instalacji artystycznej, z elementami małej architektury. Miejsce pozwalające mieszkańcom na kontakt z zielenią, odpoczynek, aktywność fizyczną, a jednocześnie siedlisko przyciągające ptaki i owady. Taki mini-park na pewno nie zapewni tego, co duży teren zielony, ale daje wiele możliwości spędzania wolnego czasu starszym i młodszym mieszkańcom, podnosząc walory estetyczne i rekreacyjne otoczenia. Jest to także sposób na ochronę choćby małego skrawka ziemi przed gęstniejącą zabudową miejską. Park kieszonkowy może mieć jakiś motyw przewodni (np. kwiaty, drzewa, woda) i pełnić funkcję edukacyjną. W Polsce zieleńce wg tej koncepcji zaczęły powstawać od 2016 r. – pierwsze pojawiły się w Krakowie i Łodzi. Obecnie mini-parkami mogą się też pochwalić m.in. Olsztyn, Włocławek, Warszawa, Gdańsk, Bydgoszcz i Wrocław.
Łąki kwietne
W moim mieście od paru sezonów można spotkać łąki kwietne – pełną zalet alternatywę dla trawników. Pojawiają się w parkach, wzdłuż dróg i chodników. Przyciągają nie tylko nasze oko, ale też mnóstwo owadów – m.in. pszczół i motyli, dla których stanowią źródło pożywienia i schronienie. Warunki do życia znajdą w nich też ptaki i drobne ssaki. Łąka kwietna może poprawić estetykę przestrzeni miejskiej, a przy okazji – zwiększyć bioróżnorodność. Nie można tego powiedzieć o tradycyjnych, monokulturowych trawnikach. Rośliny łąkowe są też lepiej ukorzenione i bardziej odporne niż trawa zarówno na suszę jak i nadmiar wody. Ta przyjazna środowisku kolorowa oaza zieleni jest też tańsza i mniej wymagająca w utrzymaniu – nie trzeba jej często kosić (mniej spalin i hałasu), nawozić ani podlewać. W dodatku sprzyja oczyszczaniu powietrza.
Łąki kwietne tworzy się wysiewając nasiona dzikich roślin kwitnących – powinny to być gatunki rodzime, najczęściej wieloletnie, dobrane pod względem wielkości, okresu kwitnienia, wymagań glebowych. Gotowe mieszanki nasion na łąkę kwietną, także do ogrodu, oferuje obecnie wiele firm ogrodniczych. Udana kompozycja roślin jest kluczowa, aby łąka – tak jak te doskonałe, naturalne – zawsze wyglądała pięknie i nie wymagała dalszej interwencji. Pierwsze próby nie zawsze są w pełni udane – zaobserwowałam, że pod koniec sezonu delikatna łąka może zamienić się w zbyt wysokie, nieestetyczne chaszcze. Bywają też pomysły genialne w swojej prostocie, jak wysepka pełna słoneczników na jednym z rond, jaka nieoczekiwanie wyrosła ostatniego lata przy mojej trasie autobusowej. Czekam na więcej takich niespodzianek!
Łąki kwietne to prawdziwy hit ostatnich lat w naszych miastach – zdobywają m.in. Warszawę, Białystok, Zieloną Górę, Kraków… Zielone światło dają im chętnie mieszkańcy w głosowaniach budżetów obywatelskich. Bo jak tu oprzeć się urokowi polnych kwiatów?
Ogrody społeczne
Uprawianie warzyw, owoców czy sadzenie kwiatów przez mieszkańców miasta nie jest niczym nowym. Wiele osób ma ogrody prywatne przy domu, od dawna znamy też ogródki działkowe oraz sąsiedzkie – te pod oknami bloków i kamienic. Nową jakość reprezentują tzw. ogrody społecznościowe (społeczne), których popularność rośnie w ostatnich latach. Ich cechą jest wspólnotowy charakter, co oznacza, że są zakładane i pielęgnowane przez grupę mieszkańców (znajomych, sąsiadów, czy po prostu chętnych o zainteresowaniach ogrodniczych) na terenie zwykle należącym do miasta, czyli wspólnym, ale do tej pory nie użytkowanym. Każdy, kto oferuje swój wkład – pracy, materialny czy inny na rzecz ogrodu, może korzystać z jego plonów i wszelkich dobrodziejstw. Ogród społeczny pozostaje otwarty dla nowych ogrodników, a czasem też dla szerszej lokalnej społeczności poprzez organizację różnego rodzaju imprez, warsztatów, wydarzeń kulturalnych. Może stać się lokalnym producentem żywności i w taki sposób zarabiać na swoje utrzymanie. Czy będzie to miejsce rekreacji, centrum edukacyjne, oaza spokoju wśród kwiatów czy miejska farma, albo kilka tych rzeczy na raz – zależy wyłącznie od pomysłowości i współpracy tworzących je osób. Udana inicjatywa tego rodzaju oznacza integrację mieszkańców oraz wzrost ich aktywności i odpowiedzialności w kwestii kształtowania wspólnej miejskiej przestrzeni.
W krajach zachodnich – np. Niemczech, Anglii czy Włoszech ogrodnictwo społeczne i urban farming rozkwitają od lat. Od niedawna także i u nas dzieje się coraz więcej w tej dziedzinie. Powstają fundacje, stowarzyszenia i programy edukacyjne z udziałem władz miejskich, wspierające powstawanie ogrodów społecznych, jak np. Bujna Warszawa czy Krakowskie Ogrody Społeczne. Samych ogrodów też powstaje coraz więcej – ciekawe inicjatywy pojawiły się m.in. w Warszawie, Szczecinie, Trójmieście, Krakowie.
Zielone dachy
Ogrody na dachach to nie żadna romantyczna wizja a zupełnie logiczna odpowiedź na niedobór terenów zielonych we współczesnych miastach. Zanieczyszczenie powietrza, smog, hałas – tylko roślinność może nas chronić przed negatywnymi skutkami życia w zurbanizowanym środowisku. Kiedy nie ma na nią zbyt wiele miejsca wśród gęstej zabudowy, pozostają powierzchnie pionowe, które można pokryć pnączami i właśnie dachy, oferujące niezliczone metry kwadratowe przestrzeni do wykorzystania.
Zielony dach to nie tylko miejsce odpoczynku z rozległym widokiem i ozdoba budynku, ale też producent tlenu, pochłaniacz wody deszczowej, termoizolacja regulująca temperaturę w budynku latem i zimą, ochrona przed hałasem oraz zabezpieczenie samego dachu przed niszczeniem. Minusem są zwiększone koszty budowy i ciężar zielonego dachu, w związku z czym wymaga on specjalnej konstrukcji. Jednak coraz więcej deweloperów zdaje sobie sprawę z faktu, że zielone dachy to także korzyść dla nich – zazielenianie dachów umożliwia gęstszą zabudowę, a mieszkania w budynku z zieleńcem zyskują na atrakcyjności i mają większą wartość. Widzimy więc coraz więcej ogródków i dużych tarasów na zadaszeniach nowoczesnych budynków mieszkalnych w polskich miastach.
Ogrody pojawiają się również na dachach budynków użyteczności publicznej – spektakularnym przykładem jest ten pokrywający gmach Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie. To jedno z największych i najpiękniejszych tego typu miejsc w Europie. Na dachu znajduje się górna część ogrodu, zajmująca powierzchnię 1 ha. Drzewka, krzewy, pnącza i kwiaty zestawione według kolorów oraz widoki miasta można podziwiać spacerując po malowniczych ścieżkach, mostkach i kładkach. Jest to miejsce odpoczynku dla studentów, mieszkańców stolicy i turystów, a także atrakcyjna sceneria wydarzeń kulturalnych. Zielone dachy mają też m.in. Sąd Najwyższy i Centrum Nauki Kopernik w Warszawie, Opera Białostocka oraz Międzynarodowe Centrum Handlowe w Katowicach.